Kończ Waść, wstydu oszczędź – słów kilka o Karcie Nauczyciela

Statutowym zadaniem Związku Nauczycielstwa Polskiego jest obrona interesów polskich pracowników oświaty i wychowania. W teorii wszystko jest więc idealnie, a czasem nawet utopijnie. Ten sielankowy obraz został jednak zachwiany przez Kartę Nauczyciela, której związek broni (niczym Kmicic klasztoru na Jasnej Górze) i jednocześnie sam nie zamierza przestrzegać jej zapisów…

Czym jednak jest Karta Nauczyciela, o którą toczy się najnowsza wojna? Najprostszym sposobem będzie zacytowanie najpopularniejszej definicji, według której „Karta Nauczyciela jest ustawą regulującą prawa i obowiązki nauczycieli, jest pragmatyką zawodową nauczycieli, co oznacza, że przy regulacji stosunku pracy osób jej podlegających, ma ona pierwszeństwo przed Kodeksem pracy.” Wszystko jasne? W takim razie możemy udać się od razu na Jasną Górę…

Ożywiona mobilizacja oddziałów, których zadaniem będzie obrona Karty Nauczyciela, już się rozpoczęła. Z magazynów wyciągnięto białe sztandary ze znakiem Związku Nauczycielstwa Polskiego, pod którymi ruszą do boju związkowcy w obronie swoich praw, zasad i swobód wszelakich. Karta Nauczyciela jest bowiem dla nich tym, czym dla sienkiewiczowskiego Kmicica była Jasna Góra. Dlaczego walczą i po co walczą?

Sławomir Broniarz, Hetman Wielki Koronny Związku Nauczycielstwa Polskiego, wielokrotnie podkreślał, że Karta Nauczyciela jest podstawą stabilizacji zawodu nauczyciela i gwarantem jego społecznej rangi. Niestety nikt nie zauważył, że w dobie XXI wieku społeczna ranga nauczycieli została zredukowana do niebezpiecznego poziomu. Nauczyciel przestał być traktowany jako wzór moralny, od którego chcemy się uczyć i czerpać swoją wiedzę. Te czasy już się skończyły… Czasy się skończyły, ale Karta Nauczyciela, która jest solą w oku Skarbu Państwa, niestety pozostała. Wielu młodych nauczycieli ocenia jednoznacznie, że jest ona największym hamulcem rozwoju polskiej edukacji… Warto w tym miejscu wspomnieć o czasach istnienia II Rzeczypospolitej i ówczesnym systemie szkolnictwa.

W obozie ZNP panuje jednak chaos, niczym pod Piławcami, w czasie powstania Chmielnickiego. Okazuje się bowiem, że Karty Nauczyciela nie przestrzega nawet jego największy obrońca, czyli… Związek Nauczycielstwa Polskiego! Prowadzony przez Związek zespół szkół w Łodzi (szkoła podstawowa, gimnazjum i liceum) nie zatrudnia ŻADNEGO pedagoga w oparciu o wszystkie regulacje z Karty Nauczyciela. 40 proc. zatrudnionych jest natomiast na umowach śmieciowych, z którymi walczą wszystkie związki zawodowe w Polsce. Hipokryzja czy zwykłe przeoczenie? W bitewnym zamęcie czasem łatwo o pomyłkę…

Karta Nauczyciela to postaw czerwonego sukna, za które ciągną nauczyciele, politycy, dziennikarze i kto żyw naokoło. A my powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy.” – związkowcy o Karcie Nauczyciela.

Karta Nauczyciela zapewnia szereg korzyści osobom, które są zatrudnione na jej podstawie w szkołach publicznych: 79 dni urlopu, roczny urlop „na poratowanie zdrowia”, etc. O takich luksusach mogą jednak zapomnieć nauczyciele z łódzkiej placówki podległej ZNP. Władze szkoły wyszły bowiem z założenia, że z „KN” wyciągną jedynie zapisy, które są dla nich korzystne. Jak zatem ZNP może skutecznie bronić swoich roszczeń skoro sam nie przestrzega obowiązującego prawa? Czy oszukiwanie własnych podkomendnych nie jest czynem nieetycznym?

Kmicic bronił klasztoru jasnogórskiego z narażeniem życia, nie oczekując za to żadnych profitów. Czy bitwa, do której przygotowuje się Związek Nauczycielstwa Polskiego, także pozbawiona jest wizji materialnych korzyści? W całej tej historii jedno mnie tylko zastanawia: kto jest tutaj zdrajcą Kuklinowskim i… gdzie podziali się Kiemlicze?

Miłosz Szkudlarski

About The Author

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top