Zawsze kiedy wydaje się we wrześniu, że system edukacji w Polsce osiągnął dno – słychać pukanie od spodu. Wjeżdżają na białym koniu nowe pomysły MEN, które podnoszą włosy na głowie uczniom, nauczycielom, rodzicom i samorządowcom. Co nas czeka tym razem?
Rok szkolny 2022/23 to ostatni rok przed maratonem wyborów — parlamentarnych, prezydenckich i samorządowych. Przygotujmy się w polskiej edukacji na festiwal obietnic ze strony opozycji i nawałę propagandy ze strony rządzących. Ale też weźmy pod uwagę, że tematy okołoszkolne są wdzięcznym polem do rozsiewania zasłony dymnej, mającej przykryć kłopoty PiS na innych polach. Zróbmy szybki przegląd potencjalnych tematów, jakie mogą pojawiać się w mediach i “na buniu” i zagotować krew wszystkim związanym ze szkolnictwem powszechnym.
Zarobki i czas pracy nauczycieli
No tak, to jest temat zawsze na propsie. Niezależnie od ekipy rządzącej przynajmniej od dwóch dekad z gmachu na Szucha płyną piękne plansze ze słupkami pokazującymi, jak wiele kasy dostają belferki i belfrzy. A wypowiedzi urzędników bez zmian pokazują, że za czas pracy uznają tylko pracę “z kreda przy tablicy”. A zarobieni nauczyciele oglądają swoje paski z wypłatami i mielą pod nosem przekleństwa. Tak się dzieje niezależnie od tego, czy minister ma książeczkę partyjną PiS, PO, PSL czy SLD. Pamiętacie, co mówiła ministra Kluzik-Rostkowska? No właśnie. A im dalej w inflację, tym temat stanie się bardziej zapalny.
Zdalna edukacja
Lekcje przypominające seanse wywoływanie duchów? Uczniowie (a czasem i nauczyciele) w pidżamach i dresach przed ekranami? Kartkówki i sprawdzany ze wsparciem przyjaciół na discordzie? Ogarnianie we wszystkich tych timsach, klasrumach, zumyachi inne wynalazkach do e-learningu? Bądźmy w gotowości. Za progiem czeka kolejna faza kowidowa, ale bardziej realnym powodem ich wprowadzenia może być cięcie kosztów ogrzewania i prądu – kiedy tylko słupek rtęci spadnie poniżej 10 stopni. I zaczną się znowu parady pawi z ministerstwa jak to pomagają nauczycielom. I narzekania rodziców, co zrobić z dzieckiem, kiedy trzeba chodzić do roboty. A nauczyciele będą uczyć z domów, płacąc więcej za ogrzewanie i prąd. Ale co tam – stać ich (patrz wyżej – zarobki nauczycieli).
Protesty nauczycieli
“Chcą protestować od września? No tak, kto by strajkował w wakacje” – to jeden z licznych komentarzy pod artykułami o przygotowaniach do nauczycielskich protestów. Jaskółką na zachmurzonym związkowym niebie była informacja o wspólnych rozmowach ZNP i nauczycielskiej Solidarności oraz Wolnego Związku Zawodowego „Forum-Oświata”. Czy coś z tego wyjdzie sensownego? Nie sądzę. “S” przespała swój czas w 2019 r. Kiedy mogła dołączyć do strajku – wolała rozmawiać z bliskim sobie ideowo rządem i wierzyć w czcze obietnice. I przespało też ZNP – które podjęło decyzję o konstruktywnym wycofaniu ze strajku przed egzaminami. Rząd zatarł z radości rączki i ruszył swoim walcem dalej. A nauczycieli trudno będzie namówić do ponownej akcji strajkowej. Strajkują teraz nogami – zmieniając zawód. Ale temat będzie pojawiał się co jakiś czas, podgrzewając emocje.
Podręcznik do HiT
Trzeba przyznać, że zlecenie prof. Roszkowskiemu przygotowania podręcznika do nowego przedmiotu było mistrzowskim zabiegiem spindoktorskim. Opozycja i media “nierządkowe” poświęcały czas na krytykowanie treści i formy. Rząd i media “prorządowe” na obronie. Praktyczne przełożenie na nauczanie historii i teraźniejszości owych dyskusji i sporów będzie znikome. Jak można się było spodziewać, książka będzie wykorzystywana przed homeopatyczny odsetek nauczycieli. Jednak można było ten czas spędzić na dyskusjach o kształcie podstaw programowych (i co za tym idzie zawartości podręczników) do innych przedmiotów. Przeładowania bzdurnymi, szczegółowymi treściami. Ale to mniej nośne i trudniej się dyskutuje o nauczania sensowności mowy zależnej z angielskiego czy szczegółów trygnometrii z matmy. Przewiduję więc, że temat HiT będzie niestety wracał jeszcze wielokrotnie.
Gender w szkołach
Jak wszyscy już wiemy dokładnie – LGBT to ideologia, a nie ludzie. I ministerstwo edukacji wiele robi, aby nie docierała ona do młodych umysłów w polskich szkołach. I zamyka drzwi przed organizacjami typu Grupa Ponton. Wszystko pod płaszczykiem ochrony praw rodziców do nauczania zgodnie ze światopoglądem. Trudniej więc o sensowną edukację seksualną na lekcjach. Ale co jakiś czas będą wybuchały awantury związane z “dżenderyzmem” i “elgiebete”. A to o przypinki w sześciokolorowe pasy na tornistrze, a to o napis na koszulce ucznia lub nauczyciela, a to o organizację tęczowych piątków. I mało kto zdaje sobie sprawę, że temat problemów z identyfikacją płciową, dysforii płciowej i tożsamości seksualnej będzie narastał. Niezależnie od tego, co będzie robiło MEN.
Obowiązkowa religia albo etyka
Za rok o tej porze uczniowie czwartych klas podstawówek i pierwszych klas liceów, techników i “branżówek” będą postawieni pod ścianą. Nauka religii/etyki stanie się obowiązkowa. Przestanie obowiązywać fikcja, że “przecież nie przeciwstawiamy zajęć religii zajęciom z etyki” i teoretycznie uczeń może chodzić na oba z nich. Decyzja “religia czy etyka” zacznie być deklaracją światopoglądową. A to oczywiście rozpali emocje pewnie jeszcze przed końcem aktualnego roku szkolnego. Bo przecież informacja “ilu na religię, ilu na etykę” będzie potrzebna dyrektorom szkół do planowania siatki zajęć. Może to będzie miało o tyle dobre skutki, że pojawią się nowe etaty dla absolwentów filozofii i etyki albo religioznawstwa?
Nowe zasady zwolnień z WF
Nasi włodarze martwią się, jak dużo dzieciaków nie chce chodzić na lekcje wychowania fizycznego. Dlatego lekarze rodzinni właśnie stracili możliwość wystawiania długoterminowych zwolnień z WF. Czy zwiększy to odsetek uczestniczących w lekcjach WF? Nie sądzę. Raczej zwiększy wrześniowe i październikowe kolejki do lekarzy specjalistów, w tym psychiatrów dziecięcych. Ale temat będzie jeszcze wielokrotnie odgrzewany i grillowany przez rządowych ekspertów. Nie widzących, że problem z lekcjami WF i sposoby rozwiązania leżą zupełnie gdzie indziej.
Godzina konsultacji dla rodzica
Od września ministerstwo zarządziło, że każdy nauczyciel ma poświęcić godzinę na dostępność dla rodziców uczniów. I to zegarową, a nie lekcyjną. To oczywiście kolejne splunięcie w twarz pedagogów – bo sugeruje, że do tej pory byli oni niedostępni. I kolejna fikcja, bo przecież kto zabroni wyznaczyć wymuszona stałą konsultację przed lekcjami, w piątek od 9 do 10 rano? A kiedy rodzic będzie chciał się spotkać popołudniu nauczyciel odeśle na poranny dyżur. Innymi słowy – kolejny kamyczek do lawiny skłócania rodziców i nauczycieli. Trochę już się do tego przyzwyczailiśmy, prawda?
Problemy psychiczne i emocjonalne
Temat upadku systemu opieki psychicznej nad dziećmi i młodzieżą był wałkowany wielokrotnie. Zamykane są kolejne oddziały psychiatryczne. Odchodzą z pracy psychologowie, terapeuci, psychiatrzy. I co? I nic. Ale uspokójmy się – ministerstwo wiele razy będzie obiecywało, że eksperci od zdrowia psychicznego i emocjonalnego będą dostępne w murach szkoły. Bo nikt przecież nie da tyle, co MEN nie obieca. A tak na marginiesie – ktoś zatroszczył się o psyche kadry pedagogicznej?
Buksowanie w miejscu
Czy wymienione wyżej “gorące tematy edukacyjne” nie oddają prawdziwych problemów? Jasne, że oddają. Tyle, że obracanie nimi w przestrzeni medialnej niewiele zmienia. Tak samo, jak nie wierzę w realną poprawę systemu edukacji po ewentualnej zmianie ekipy rządzącej. Chciałbym się mylić, ale nikt do tej pory z opozycji nie przedstawił całościowego, przemyślanego pomysłu na dobrą szkołę powszechną. Czas ucieka. Do wyborów coraz mniej, a jeszcze wypadałoby przedstawić wizję wyborcom i przekonać do niej nauczycieli i rodziców.
W sumie więc może powinniśmy być zadowoleni z tego, co wyczynia ekipa pana ministra Czarnka? Wszystkie ich “genialne” pomysły jak do tej pory były przeciwskuteczne. I wiele wskazuje, że tak będzie nadal. I może trzeba poczekać, aż cały ten pokraczny system zawali się pod ich wpływem? Może wtedy będzie czas na zbudowanie polskie edukacji od zera? Tylko w sumie dzieciaków szkoda. Prawda?