Bogusław Śliwerski: harcerstwo jest dobrym sposobem na samotność młodych w sieci (wywiad)

Rola harcerstwa w dobie Facebooka może wzrastać, bo młodzi ludzie będą czuć się coraz bardziej samotni spędzając dużo czasu świecie wirtualnym. Jednak samo harcerstwo powinno skuteczniej prowadzić public relations w Internecie – mówi prof. dr hab. Bogusław Śliwerski, harcmistrz i jeden z najbardziej znanych teoretyków harcerstwa, specjalista pedagogiki ogólnej, porównawczej, wczesnoszkolnej i teorii wychowania. Obecnie wykłada w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej oraz Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie.

Sebastian Szczęsny: Panie Profesorze minęło już 106 lat od pojawienia się „biblii ruchu harcerskiego” czyli Scouting for Boys. Które z zasad Roberta Baden Powella nie zestarzały się Pańskim zdaniem aż do dzisiaj?
Prof. dr hab Bogusław Śliwerski:

Moim zdaniem nie uległa dezaktualizacji żadna z 10 norm (zasad), które zostały określone w Prawie Harcerskim (prymarnie – Prawem Skautowym, które było nowelizowane i adaptowane w różnych państwach świata) . Co ciekawe, ruch skautowy jest jednym z nielicznych środowisk socjalizacyjnych, które opiera swoje zasady moralne na pozytywnym imperatywie postaw, a nie na zakazach czy nakazach. Prawo tego wyjątkowego ruchu społeczno-samowychowawczego jest wyrażone w sądach o pozytywnej treści i jej orientacji, która ułatwia identyfikację i ich interioryzację, czyli uwewnętrznienie, przyjęcie jako własne. Każdy punkt prawa skautowego nie mówi o tym, czego nam nie wolno czynić, albo jak powinniśmy postąpić, ale wyraża te stany postulatywne językiem realizmu, a zatem czegoś, co jest osiągalne, a nie bywa celem czy dążeniem w naszym życiu. Może właśnie dlatego twórca polskiego harcerstwa Andrzej Małkowski podkreślał za Baden Powellem, że kto zostanie harcerzem, to na zawsze, niezależnie od tego, czy jest w strukturach Związku czy też nie. Doprowadzenie do inicjacji harcerskiej, a więc do złożenia przyrzeczenia jest tego właśnie symptomem i trwałym następstwem efektywnej formacji osobowej, charakterologicznej. Tu nie można wybierać jednej zasady czy kilku jako wygodnych dla nas dominant, ale “stapiając się” z wartościami i ideami tego ruchu oraz zobowiązując się do służby zgodnie z nimi, zgodnie z szczerą wolą, którą wyrażamy tym aktem, potwierdzamy zarazem integralny rozwój własnej osoby.

A jakie historycznie sprawdzone elementy metody harcerskiej, albo szerzej scoutowej nie pasują do dzisiejszej młodzieży?

Harcerstwo nie jest jedynie metodą. To tak, jakby o jodze mówić, że jest metodą, a więc określonym sposobem realizowania istotnych wartości czy celów. Jeśli akcentuje się od początku skautingu rolę swoistego sposobu oddziaływania na podopiecznych i na samego siebie, to przecież nieustannie trzeba brać pod uwagę właśnie ów aksjonormatywny charakter własnego postępowania. Ktoś może znać metody pracy , ale nie osiągnie żadnego celu, jeśli nie będą one zakorzenione w określonej filozofii życia, bycia, istnienia w świecie. Tak więc ta metoda, która sprawdza się u jednego drużynowego czy zastępowego, u innego może być podstawą do jego porażki. Wychowanie i samowychowanie nie może być przedmiotem wąsko pojmowanego instruktażu, działania, gdyż – jak pamiętamy ze źródeł skautingu – istotą metody harcerskiej jest pośrednie oddziaływanie na innych. Co to znaczy? To znaczy, że mamy tak działać, tak postępować, zachowywać się, zajmować takie a nie inne postawy, by nie były one postrzegane i odczuwane przez innych jako jakakolwiek próba wywierania na nich presji czy zobowiązywania ich do czegoś. To fenomen, który stał się także podstawą wychowywania w modelach “Pedagogiki Reformy” początku XX stulecia, którą umownie zapoczątkowała wydana w 1900 r. książka szwedzkiej lekarki Ellen Key pt. “Stulecie dziecka”.

Czy Baden Powell znał tę rozprawę?

Nikt tego wątku dotychczas nie badał. Otóż ona, a później także twórca skautingu twierdzili, że wychowanie tylko wówczas jest skuteczne, kiedy działamy tak, jakbyśmy w ogóle nie wywierali na drugą osobę jakiegokolwiek wpływu. To jest model “ukrytej pedagogii”, milczącego wychowania, właśnie w tym sensie pośredniego, by podopieczny dzięki relacjom z nami sam stawał się dla siebie wychowawcą. Baden Powell użył tu jakże trafnej metafory rybaka, który powinien założyć na haczyku od wędki nie to , co lubi rybak, ale to , co lubi ryba. Innymi słowy, nie ma najlepszej metody (przynęty), gdyż tę trzeba odkrywać, kreować na bieżąco, często sytuacyjnie, ale także odpowiednio przygotowując się do zbiórek. Harcerstwo jednak to nie szkoła, to nie kolejna lekcja, tyle tylko, że na wolnym powietrzu czy w czasie pozalekcyjnym. Niestety, odnotowywaliśmy w toku dziejów harcerstwa także próby jego skolaryzacji, a więc uszkolnienia, przejęcia jego metodyki przez profesjonalną, zinstytucjonalizowaną pedagogikę szkolną. Ostrzegał przed tym błędem Aleksander Kamiński. Tak więc, ta metoda, która sprawdza się w Zabrzu w drużynie X, nie sprawdzi się w tym samym mieście ale w drużynie Y, bowiem każda metoda bezpośredniego wpływu na innych jest skazana na porażkę, kiedy usiłuje się z niej uczynić uniwersalne rozwiązywanie określonych problemów.

Pojawiają się czasami głosy, że w czasach Facebooka, konsol i smartfonów idea harcerska jest martwa. Jaką rolę Pańskim zdaniem harcerska metoda wychowawcza pełni we współczesnej Polsce?

Harcerstwo będzie odgrywać znowu coraz większą rolę właśnie dlatego, że ma miejsce narastająca alienacja w życiu społecznym w wyniku niejako “przeniesienia się” czy usytuowania młodzieży w świecie wirtualnym. Otóż harcerstwo jest środowiskiem , które cechuje bezpośredniość i zaangażowanie, czujność i służba, a zatem ten rodzaj ludzkiej aktywności, który wpisuje się w budowanie więzi w naturalnych , a nie sztucznych sytuacjach. Im więcej i częściej jesteśmy w świecie on-line, tym bardziej przecież pragniemy ludzkiej obecności, dotyku, doznań prawdy, weryfikacji tego, co może być przecież odpowiednio kreowane, a więc i zmanipulowane w wirtualnej przestrzeni. Innymi słowy, świat wirtualny nie jest ani zagrożeniem dla harcerstwa, ani tym bardziej jego konkurentem, gdyż istotą tego ruchu jest służba, przygoda, sprawdzanie siebie i innych, poświęcenie i realizowanie pasji. Nie da się tego czynić w świecie on-line. W naszym życiu zawsze będzie wartością dominującą to, co ma miejsce w realiach, na co dzień, tu i teraz, tam i kiedyś. Elektronika, nowe nowe media mogą nam tylko ułatwiać czy usprawniać życie w realu. Proszę zwrócić uwagę na kwestię budowania sieci społecznej, której początkiem jest tworzenie tzw. sieci alarmowej w zastępie czy drużynie. Harcerstwo jest wielką grą, dla której świat wirtualny może być doskonałym simulakrum, środowiskiem komunikacji i symulowanych doświadczeń. Nigdy jednak nie wyprze tych, które są nam potrzebne w domu, w szkole, wśród bliskich, znajomych czy obcych.

Czy nie za dużo w obecnych działaniach organizacji harcerskich elementów survivalu, zabawy dzieciaków z dobrych rodzin – a za mało pracy u podstaw, wchodzenia w środowiska trudne, czasami patologiczne? Czy Pańskim zdaniem harcerstwo nie powinno bardziej wrócić do korzeni? W końcu Baden Powell i Małkowski w takich środowiskach budowali pierwsze zastępy i drużyny…

Być może gdzieś jest tego za dużo, ale cóż znaczy ta miara? Przecież mieliśmy od samego początku ruchu skautowego jego puszczańską odmianę. Nadal są szczepy harcerskie, które skupiają się tylko i wyłącznie na integrowaniu harcerzy i ich kultury życia z naturą. Można też spojrzeć na survival jako skomercjalizowaną wersję harcerstwa. Ktoś robi biznes na tym, co nie wymaga nieustannej pracy nad sobą, tylko staje się kilkudniowym przeżyciem, przygodą, po której zaliczeniu można wrócić do – często do zgnuśniałego – życia. Nie mamy jednak badań naukowych, których wyniki wskazywałyby na nieobecność harcerstwa we wspomnianych tu środowiskach. Moim zdaniem to właśnie ten ruch jest niezwykle atrakcyjny i silny dla osób wykluczonych, wykluczanych czy narażonych na wykluczenie społeczne, bowiem to w stylu harcerskiego życia, nieustannie podejmowanych w nim prób, zmagań z samym sobą można odzyskać poczucie własnej wartości i godności . W pełni jednak zgadzam się z tym, by powracać do korzeni. Umożliwia to na szczęście wydawana przez Oficynę “Impuls” w Krakowie nowa seria wydawnicza pod tytułem “Przywrócić pamięć”. Nareszcie, po raz pierwszy od przeszło 70 lat mamy dostęp do publikacji o skautingu i harcerstwie, jakie ukazywały się w latach 1911 – 1939. jeśli nie zaczniemy rekonstruować i przywoływać myśli naszych poprzedników, to wspomniane przez pana zapotrzebowanie na powrót do źródeł będzie li tylko pustosłowiem. Powroty nie wymagają bezrefleksyjnego i ortodoksyjnego reprodukowania tego, co dzisiaj może już wydawać się archaiczne, ale są konieczne do przebudowywania sposobu aktualizowania tego, co jest fundamentalne w światowym skautingu, a więc i w harcerstwie, dzięki czemu nigdy one nie zostaną usunięte z życia naszego i kolejnych pokoleń. Wszyscy przecież zmieniamy się , ale jeśli ma mieć to charakter kulturowy, to nie może zaniedbywać rekonstruowanej i przywoływanej pamięci o przeszłości.

Wielu moich znajomych mówi, że zerwał się w harcerstwie łańcuch pokoleń. Że w latach 80-tych czy jeszcze 90-tych bez problemu harcerze starsi zostawali kadrą. Teraz często nie ma komu prowadzić zwłaszcza drużyn zuchowych i młodszoharcerskich. Jak pan Profesor ocenia to zjawisko?

Istotnie, z tym problemem zmaga się każdy ruch społeczny, a ten szczególnie jest związany z bezinteresownością, z wolną wolą do angażowania się, poświęcania siebie m.in. dla innych. Kiedy jednak spojrzymy na to, jak dynamicznie rozwija się wolontariat, któremu nadaje się w ostatnich latach większe znaczenie, niż harcerskiej służbie, bo można nim manipulować (np. podwyższeniem oceny zachowania w szkole za wykazanie się min. kilkunastu godzinami pracy wolontariackiej), to możemy zrozumieć jak silne jest zapotrzebowanie w społeczeństwie na swoistego rodzaju posłannictwo, misyjność, służbę (ale nie służalczość). Może harcerstwo powinno być bardziej aktywne PR-owo w Internecie, na fejsie czy na innych portalach społecznościowych. Może trzeba pokazywać innym, niezdecydowanym drogę dostępu do drużyn, do niepowtarzalnych doświadczeń jakie wnosi w nasze życie harcerstwo. Lepiej, żeby było mniej drużyn,. ale za to z drużynowymi z pasją, niż więcej, ale za to prowadzonych przez hipokrytów, pasożytów, cwaniaków czy nawet osób o patologicznej osobowości. Przed drużynowymi jest wielka odpowiedzialność za powierzone im dzieci, największe skarby ich rodziców lub też te przez nich opuszczone a oczekujące swoistego rodzaju rodzicielskiego zastępstwa. Nie martwiłbym się zatem liczbowymi wskaźnikami, bo harcerstwo zawsze miało sens tylko wówczas, kiedy stawiało wysoką poprzeczkę każdemu swojemu członkowi i jego instruktorom. Ci ostatni muszą najpierw wiele wymagać od samych siebie, a dopiero wprowadzać podopiecznych w sytuacji, w których będą oni uczyć się tego, jak zmagać się ze słabościami własnej osobowości.

Czy znajduje Pan w teorii i praktyce nauk pedagogicznych jakieś inspiracje w metodzie harcerskiej?

Harcerstwo jest jedynym na świecie tego typu ruchem społeczno-samowychowawczym, który nieustannie inspiruje teorie wychowania, pedagogikę szkolną, pedagogikę czasu wolnego, pedagogikę społeczną, pedagogikę specjalną (tu szczególnie ruch Nieprzetartego Szlaku) czy pedagogikę resocjalizacyjną. Widać to w moich publikacjach, w których pośrednio można odczytać ślady i rozwijane myśli twórcy skautingu i jego polskich kreatorów.

Jak Pan Profesor widzi przyszłość harcerstwa w Polsce za 5, 10 i 15 lat?

Harcerstwo będzie zmieniać się w kierunku bardziej bardziej odpolitycznionym, to znaczy uwalnianym od wpływów formacji rządzących, od wciąż jeszcze wpisujących się w jego rozwiązania strukturalne obcych mu form biurokratyzacji i instytucjonalizacji, na rzecz kreowania międzypokoleniowych wspólnot dzieci-młodzieży- dorosłych i osób starszych , w których będzie można zaspokajać potrzebę samorealizacji i afiliacji. Być może będzie to środowisko pielęgnowania autentycznych i zaangażowanych społecznie postaw oraz spotkań międzyludzkich, w wyniku których nasze indywidualne i społeczne życie (w wymiarze rodzinnym, środowiskowym, profesjonalnym itp.) będzie sprzyjać utrzymaniu przy życiu imperium humanum. Nie wątpię, że harcerstwo, tak jak światowy skauting, będą trwać tak długo, jak ludzka cywilizacja, gdyż jest jej nośnikiem i ożywczym źródłem.

Czuwaj! Dziękuję za rozmowę.
Czuwaj! Dziękuję bardzo.

Rozmowę z prof. Bogusławem Śliwerskim przeprowadził Sebastian Szczęsny.

About The Author

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top